Pożegnano Janusza Psiuka, wieloletniego kościelnego w parafii katedralnej pw. św. Stanisława i św. Wacława.

Mszy św. pogrzebowej przewodniczył bp Adam Bałabuch. W homilii zwrócił uwagę na istotę modlitwy za zmarłych, gdyż sami już nie mogą sobie pomóc.

– Bóg ze swoim nieskończonym miłosierdziem wychodzi naprzeciw każdego z nas, a tym bardziej naprzeciw tym, którzy po ziemskiej wędrówce powracają do Domu Ojca. W wyjednaniu miłosierdzia możemy pomóc zmarłemu Januszowi my, którzy jesteśmy jeszcze na ziemi. Można to uczynić poprzez naszą modlitwę, Mszę św., uzyskanie odpustu czy uczynki miłosierdzia.

– Przez bramę śmierci musi przejść każdy. Wierzymy, że Bóg najlepiej zna porę i czas. On jest przecież tym, który patrzy w przyszłość, który najlepiej zna serce człowieka. Z wiarą przyjmujemy też słowa Pana Jezusa: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie – mówił bp Bałabuch

Wśród obecnych na ostatnim pożegnaniu nie zabrało kapłanów, którym Janusz Psiuk służył pomocą. Wśród nich był ks. prał. Jan Bagiński, który złożył kondolencje rodzinie i przypomniał lata jego posługi. – Kiedy ponad 20 lat temu wręczałem panu Januszowi klucze do naszej katedry, nie musiałem wydawać dodatkowych instrukcji czy poleceń. Wiedział, jakie czekają na niego zadania i był do nich przygotowany. Jego tata, Stanisław, posługiwał w naszej świątyni przez 42 lata, dlatego można powiedzieć, że znaczna część życia pana Janusza rozgrywała się w cieniu katedry – wspominał emerytowany proboszcz katedry.

– Pan Janusz zawsze przychodził do świątyni pierwszy, a wychodził ostatni. Nie miał wolnych dni, pracował tak długo, jak zdrowie pozwalało. Kilka tygodni temu poprosił księdza proboszcza o zwolnienie. Tak się złożyło, że miałem okazję zamienić z nim kilka zdań. Pod koniec naszej rozmowy pan Janusz trzykrotnie powiedział słowo „przepraszam”. W kontekście dzisiejszego pogrzebu te słowa nabierają wielkiego znaczenia. Człowiek, który uznaje swoją małość i niedoskonałość, musi być wielki – nie tylko przed ludźmi, ale przede wszystkim przed Bogiem.