W doroczną uroczystość, rodziny parafialnej, ku czci św. Wacława męczennika, 28 września w katedrze Mszy św. odpustowej przewodniczył biskup świdnicki.

Czas odpustu, to zawsze czas dziękczynienia za wszelkie dobro otrzymane od Boga, to także łaski i Bożego Miłosierdzia. W homilii wygłoszonej biskup Ignacy Dec przypomniał postać św. Wacława, króla czeskiego i męczennika, który obok św. Stanisława biskupa i męczennika, od ponad 700 lat odbiera należną mu cześć w tym miejscu.

Św. Wacław był synem księcia Wratysława I i pogańskiej księżniczki Drahomiry. Gdy Wacław miał trzynaście lat, Wratysław I zmarł, a jego wychowaniem w duchu chrześcijańskim zajęła się babcia, późniejsza święta Ludmiła, a nie matka, która wychowywała jego młodszego brata Bolesława. Kiedy ok. 925 r. Wacław rozpoczął rządy w kraju, rozpoczynając proces ugruntowania chrystianizacji Czech. Jednak część możnych panów popierała nadal Bolesława. Bolesław zaprosił Wacława na uroczystości ku czci świętych Kosmy i Damiana do Starego Bolesławca. Tam między braćmi wywiązała się kłótnia, Bolesław złapał za miecz, a Wacław uciekał do kościoła. Zanim tam dobiegł zabiło go trzech rycerzy Bolesława.

To co Wacław zdobył w domu rodzinnym, od swojej babci tego się nie wyrzekł, tego bronił w swoim życiu, tym się kierował w sprawowaniu rządów królewskich. Nie chciał się podobać ludziom, ale zabiegał oto, by się podobać Bogu. Wacław w sprawowaniu władzy kierował się zasadami ewangelii. Był to człowiek wielkiej miłości, jego wiara weryfikowała się przez miłość. Wacław stał na czele królestwa ziemskiego, jako król Czech, ale wiedział, że jest Bóg, który zarządza i królestwami na ziemi, i przede wszystkim Królestwem Niebieskim, które przetrwa na zawsze – mówił w homilii bp Ignacy.

W nawiązaniu do życia ewangelią, biskup przypomniał postawę piosenkarki Eleni, która tracąc tragicznie swoją jedyną córkę Afrodytę, potrafiła przebaczyć jej zabójcy. – Jest to przejaw dojrzałej wiary – podkreślał ordynariusz.