Trzy miesiące temu zainaugurowali swoją działalność, a dziś dają świadectwo jak zostali dotknięci przez Pana Boga. W niedzielę 8 listopada usłyszeli o tym parafianie z katedry.

– W sercu człowieka powinno być jedno pragnienie – spotkanie żywego Pana Boga, a kiedy w sercu wzbudzi się to pragnienie wynikające z prawdziwej mądrości, Pan Bóg je zaspokaja i jest w stanie przemienić nasze życie – mówił we wprowadzeniu ks. Paweł Traczykowski opiekun osób uzależnionych i ich rodzin w par. św. Stanisława i św. Wacława w Świdnicy. Przez całą niedzielę podczas każdej Mszy św. wierni z katedry mogli wysłuchać świadectw trzeźwiejących alkoholików. – To są świadectwa ludzi, którzy zawołali Ciebie mój Boże pragnie moja dusza i zostali wysłuchani – dodaje ks. Paweł.

Nie mogłem żyć bez alkoholu

Jednym z dających świadectwo był Roman. Jak sam opowiadał duży wpływ na jego dalsze postępowanie miało  dzieciństwo, w którym przemoc domowa była na porządku dziennym.

– Kiedy miałem 13 lat, stwierdziłem, że Pan Bóg musi na mnie poczekać, bo będzie mi przeszkadzał w moim życiu. Jest alkohol, są dziewczyny, są balety. Poszedłem swoją drogą. Mój pierwszy kontakt z alkoholem to była szklanka bimbru i picie do upadłego. Nigdy nie znałem kontrolowanego picia. Alkohol mi służył to tego, jak to się mówi w żargonie, aby mnie sponiewierać – opowiadał.

Tak to trwało do 20 roku życia. W międzyczasie Roman poznał kobietę, urodził mu się syn.

– To był kolejny powód do picia, ponieważ matka przelała całą miłość na dziecko, odrzuciła mnie, więc już  mogłem na całego pić i się użalać. Z różnych prac mnie wyrzucali, bo osobowość miałem taką, że nie uznawałem żadnej władzy nad sobą. W konsekwencji wylądowałem na wysypisku śmieci, zbierając surowce wtórne, po to tylko, aby mieć pieniądze na alkohol. Kiedy wszystko straciłem i nikogo przy mnie nie było, chciałem zwrócić się do Boga. Jednak tak doprowadziłem swój umysł do ruiny, że nie mogłem sobie przypomnieć modlitwy „Ojcze nasz”. Wtedy wpadłem w szał i krzyczałem Jezu, Jezu. I wtedy się coś zadziało. Na drugi dzień poszedłem na Mszę i zacząłem obiecywać, że już więcej nie będę pił. Wtedy pojawiło się w mojej głowie myślenie: chłopie przestań wreszcie obiecywać, tylko coś z tym zrób – dodał.

Kolejnego poszedł rozpocząć terapię. Chciał żyć wreszcie normalnie. To był 2001 rok. – Jeszcze sobie nie wyobrażałem, jak to będzie, kiedy się nie napiję. Dziś jest 19 lat jak nie piję i chciałbym umrzeć trzeźwy. Niepojęta jest miłość Boga do człowieka – zakończył swoje świadectwo Roman.

Poczułam przytulenie Pana Boga

O swoim trudnym życiu opowiadała także Ilona, alkoholiczka, narkomanka, dorosłe dziecko alkoholików, pochodząca z rodziny dysfunkcyjnej i przemocowej. – Żyłam ciągle z lękiem. Nie doświadczyłam miłości, ani akceptacji. Czegoś szukałam. W wieku 15 lat sięgnęłam po alkohol. Wpadłam w takie towarzystwo i spodobało mi się. I choć miałam piękne wspomnienia i postanowienia po I Komunii św. to całkowicie odwróciłam się od Pana Boga. Kiedy całkowicie upadłam, później także jako matka, której zabrano dzieci, to po 12 latach poszłam do spowiedzi i poczułam przytulenie Pana Boga. Wtedy zaczęło się moje nawrócenie – opowiadała Ilona.

Wszystkich zainteresowanych tematem w odsyłamy do ks. Pawła Traczykowskiego i zachęcamy do modlitwy za uzależnionych i ich rodziny. Punkt konsultacyjno – informacyjny apostolatu znajduje się w Świdnicy przy ul. Budowlanej 6 i czynny jest we wtorki w godz. 17.00 – 19.00. Kontakt telefoniczny: Ks. Rafał Chudy (diecezjalny duszpasterz) 600-310-251, Pan Andrzej 600-440-974, Pan Ryszard 535-145-615.