Kapłani i wierni trzech diecezji pożegnali w Miękini cenionego duszpasterza i muzykologa, który przez blisko 60 lat kształtował ludzkie serca w wielu parafiach metropolii wrocławskiej.

– Bądź uwielbiony o Panie modłami wiernych parafii z Ząbkowic Śląskich, Wrocławia – Katedry, Polanicy – Zdroju, Węglińca, Zgorzelca, Maciejowej koło Jeleniej Góry, Świdnicy i Miękini, którzy dzisiaj w żalu ślą dziękczynienie za kapłana Ludwika. Przez wiele lat był razem z wami, prowadząc was do Boga. Pozostanie na zawsze w waszej pamięci – mówił ks. Tadeusz Jurek – senior roku kapłanów wyświęconych 1963 roku.

Rodzinny dom

Ks. Ludwik urodził się 24 lutego 1939 rok w Podzameczku koło Buczacza i był piątym dzieckiem Antoniny i Mikołaja Sosnowskich. Wychowywał się wraz czterema siostrami Rozalią, Marią, Michaliną i Stanisławą, która jako najstarsza z sióstr opiekowała się młodszym bratem zarówno w czasie wojny, jak i przesiedlenia na Ziemie Odzyskane. Jeszcze przed Eucharystią o serdecznych relacjach panujących w domu rodziny Sosnowskich opowiadał ks. kan. Józef Mardyła, proboszcz parafii w Ożarach, na terenie której znajduje się miejscowość Laski, gdzie od 7 roku życia wychowywał się mały Ludwik.

– Jako proboszcz byłem bardzo częstym gościem w domu rodzinnym ks. Ludwika. Tam, z wielką serdecznością podejmowała nas jego rodzona siostra Rozalia. Wspólnie także podróżowaliśmy czy to na Ukrainę, w okolice Buczacza, gdzie urodził się ks. Ludwik, a w kapłańskiej posłudze mając pod duchową opieką polskich mieszkańców tego miasta. Z sentymentem wspominam także pielgrzymkę do Włoch, na którą ks. Ludwik zabrał parafian z Miękini. Myślami wracam także do 2013 roku, gdzie w kościele w Laskach uroczyście obchodziliśmy złoty jubileusz naszego krajana. Były to piękne chwile, takie radosne, takie przyjemne, które doświadczyłem dzięki śp. ks. Ludwikowi – wspominał ks. Mardyła, który na pogrzeb przybył ze swoimi parafianami. – Bożemu Miłosierdziu polecamy duszę ks. Ludwika Sosnowskiego, czyniąc to radośnie, ponieważ ks. Ludwik był radosnym kapłanem. I choć do oczu ciśnie się łza, to jednak uśmiechamy się, ponieważ wierzymy, że ogląda Pana Boga w niebie – dodał.

Wypełnił swoje powołanie

Mszy świętej pogrzebowej w kościele parafialnym Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Miękini przewodniczył bp Maciej Małyga. – Nasz drogi bracie kapłanie Ludwiku, w tej Mszy św. chcemy dziękować Bogu za całe twoje życie. My wszyscy tutaj obecni i twoi bracia kapłani, parafianie i najbliżsi związani z tobą więzami krwi i więzami ducha. Dziękujemy Bogu za twoją służbę, za te chwile, które mamy zapisane w swoich sercach. W tej Mszy św. polecamy Bogu twoją duszę, niech On ją przyjmie i nagrodzi życiem w swoim Królestwie – mówił we wstępie biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.

Żałobną homilię wygłosił ks. dr Bartosz Mitkiewicz, który nawiązał do ewangelijnego obrazu spotkania zmartwychwstałego Jezusa z uczniami idącymi do Emaus. – Spotkanie to stało się drogą, w czasie której Jezus naucza, a następnie zaproszony na wspólny posiłek, pozwala poznać się uczniom. Te wszystkie elementy, drogi, nauczania, wspólnoty, bardzo łatwo można było dostrzec w życiu śp. ks. Ludwika – mówił przedstawiciel kapłanów pochodzących z miękińskiej wspólnoty, dodając, że ilekroć przyjeżdżał do parafii wraz z kolegami klerykami, odczuwał wielką radość proboszcza, z którym wiele rozmawiali, w którego się wpatrywali i uczyli się posługi kapłańskiej, zaangażowania, gorliwości czy modlitwy. – W ostatnich tygodniach pokazywał nam przykład przyjęcia cierpienia. Nigdy się nie skarżył, że boli, że jest trudno. Wiedział, że wypełnił do końca swoje powołanie. Dzisiaj żegnając ks. Ludwika mamy okazję, podziękować Panu Bogu za dar jego życia i kapłaństwa, udzielone sakramenty i wypowiedziane kazania, za wielką miłość do muzyki i kulturę bycia, w której każdy z nas mógł się wiele nauczyć. Księże Ludwiku do zobaczenia w niebie – zakończył ks. Mitkiewicz.

Ostatnie słowa

Pod koniec Mszy św. słowo pożegnania wypowiedzieli także przedstawiciele rady parafialnej, członkowie rodziny i miejscowy proboszcz ks. kan. Waldemar Kocenda: – Księże Ludwiku, za twoją postawę, delikatność, wierność, sumienność i prawość kapłańską – dziękuję. Byłeś wzorem dla nas wielu – podsumował.

Po Mszy św. wyruszył kondukt żałobny na pobliski cmentarz parafialny. Ciało zmarłego kapłana spoczęło obok jego poprzedników na urzędzie proboszcza. W ostatnim pożegnaniu uczestniczyło blisko 50 kapłanów z archidiecezji wrocławskiej, legnickiej i świdnickiej, wśród których byli obecni: proboszcz katedry świdnickiej ks. prał. Piotr Śliwka, koledzy kursowi prał. Jan Szetelnicki, ks. prał. Bogusław Wermiński, a także inni zaprzyjaźnieni kapłani ks. kan. Józef Mardyła, ks. kan. Kazimierz Marchaj, ks. kan. Krzysztof Ziobrowski, czy o. Cyprian Tomaszczuk. Nie zabrakło sióstr zakonnych, zwłaszcza sióstr Prezentek ze Świdnicy, które zawdzięczają ks. Sosnowskiemu obecną lokalizację klasztoru i prowadzonego przez zgromadzenie przedszkola przy ul. Piekarskiej. O zmarłym byłym proboszczu pamiętali także wierni parafii, katedralnej, którzy przybyli wraz z wikariuszem. – Do uczestnictwa w pogrzebie zobowiązał nas sam ks. Ludwik. Jeszcze, za ziemskiego życia w rozmowie telefonicznej w okolicach 25 marca br. powiedział, „gdybym umarł, przyjedźcie na mój pogrzeb do Miękini – relacjonuje Danuta Smagieł, wieloletnia wizytator kuratorium we Wrocławiu i Wałbrzychu. Na pogrzebie zmarłego kapłana pojawili się także byli parafianie z terenu diecezji świdnickiej, z Ząbkowic Śląskich, Wałbrzycha, Ożar, Lasek, czy wspomnianej już Świdnicy.